Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/436

Ta strona została przepisana.

przyrośnięta, — leżałam na niem bez ruchu, jak kamień. Nie zważałam na bieg czasu, na przejścia od ranka do południa, od południa do wieczora. Spostrzegałam, gdy ktoś wchodził do pokoju albo gdy wychodził; wiedziałam nawet, kto to taki; rozumiałam, co mówili, o ile mówiący stał blisko mnie; odpowiadać jednakże nie mogłam; otworzyć usta albo poruszyć się było dla mnie również niemożliwe. Hanna, służąca, była najczęstszym u mnie gościem. Jej przyjście zawsze niemile mnie dotykało. Miałam wrażenie, że jest mi nierada, że nie rozumie mnie ani moich warunków, że jest niechętnie do mnie uprzedzona. Diana i Marja zjawiały się u mnie w pokoju raz, czasem dwa razy dziennie. Szeptały niekiedy do siebie tego rodzaju zdania: — Jak to jednak dobrze, że wzięłyśmy ją do siebie.
— Tak; z pewnością znalezionoby ją nieżywą przed drzwiami, gdyby była tam całą noc pozostała. Ciekawa jestem, jakie przeszła koleje?
— Jakieś dziwnie ciężkie, wyobrażam sobie, biedna, wymizerowana, blada wędrowniczka!
— To nie jest, zdaje mi się, po jej sposobie mówienia sądząc, osoba bez wykształcenia; akcent ma zupełnie czysty; a i ubranie, które zdjęła, chociaż zabłocone i mokre, mało znoszone i z dobrego materjału.
— Szczególniejszą ma twarz; taka wychudzona i mizerna, a jednak raczej mi się podoba, przy zdrowiu zaś i ożywieniu, wyobrażam sobie, że fizjonomja jej musi być miła.
Nigdy w rozmowach ich nie usłyszałam ani słowa żalu, że mnie przyjęły tak gościnnie, ani słowa podejrzliwości, ani niechęci ku mnie. To mnie pocieszało.
Pan January zaszedł raz jeden; popatrzył na mnie i powiedział, że mój stan bezwładu wynika z reakcji po nadmiemem i długotrwałem przemęczeniu. Oświadczył, że nie potrzeba posyłać po doktora, że z pewnością sama natura najlepiej sobie poradzi. Powiedział, że każdy nerw został jakimś sposobem silnie nadwerężony i że cały system potrzebuje czas jakiś we śnie odpoczywać; choroby niema tu żadnej; wyobraża sobie, że szybko przyjdę do