Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/448

Ta strona została przepisana.

wadze nic widocznie ujść nie mogło, spostrzegł to odrazu.
— Pani powiedziała, że nazywa się Joanna Elliott? — zauważył.
— Tak powiedziałam; nazwisko to uważałam za właściwe przybrać chwilowo; ale nie jest ono mojem prawdziwem, i dlatego, gdy je słyszę, brzmi ono dla mnie dziwnie.
— Prawdziwego nazwiska swego nie chce pani podać?
— Nie; odkrycia obawiam się przedewszystkiem i unikam wszystkiego, coby do niego mogło doprowadzić.
— I ma pani słuszność, jestem tego pewna — wtrąciła Diana. — A teraz, bracie, zostaw ją chwilę w spokoju.
Jednakże January, pomyślawszy trochę, rozpoczął na nowo, spokojnie i dociekliwie, jak pierwej:
— Pani nie chciałaby zależeć długo od naszej gościnności — pani pragnęłaby, ja to rozumiem, obejść się jak najprędzej bez współczucia moich sióstr i, przedewszystkiem, bez mojego miłosierdzia (zupełnie rozumiem tę różnicę i nie mam jej za złe — jest słuszna): pani pragnęłaby uniezależnić się od nas?
— Tak, panie; to już powiedziałam. Niech mi pan wskaże, jak mam pracować albo jak mam szukać pracy: o to tylko teraz proszę; a wtedy niech mi pan pozwoli pójść do najskromniejszej choćby chaty; do tego czasu jednak niechaj mi pan pozwoli tutaj pozostać; boję się jeszcze jednej okropnej próby bezdomności i głodu.
— Ale naturalnie zostanie pani tutaj — rzekła Diana, kładąc białą dłoń na mojej głowie.
Zostanie pani — powtórzyła Marja właściwym sobie tonem prostej szczerości.
— Moje siostry, jak pani widzi, znajdują przyjemność w zatrzymywaniu pani — powiedział pan January — tak jak znajdowałyby przyjemność w zatrzymaniu i pielęgnowaniu nawpół zmarzłego ptaka, któregoby im wiatr zimowy przywiał do okna. Ja zaś skłonniejszy jestem dać pani możność samodzielnego utrzymywania się i o to będę się starał; jednakże, niech pani zauważy, obracam się w ciasnym zakresie. Jestem tylko plebanem biednej