Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/459

Ta strona została przepisana.

— Umarł? — powtórzyła Diana.
— Tak, umarł.
Badawczy wzrok utkwiła w twarzy brata.
— No i co? — zapytała głosem cichym.
— No i co, Dianko? — odpowiedział nie tracąc marmurowego spokoju twarzy. — No i co? No i nic... Czytaj.
Rzucił jej list na kolana. Przejrzała go i podała Marji. Marja przeczytała go i oddała bratu. Wszyscy troje zamienili spojrzenia i wszyscy troje uśmiechnęli się niewesołym, zamyślonym uśmiechem.
— Amen! Jakoś mimo to przeżyjemy! — rzekła wkońcu Diana.
— W każdym razie nie będzie nam przez to gorzej, niż było dotychczas — zauważyła Marja.
— Tylko że silnie narzuca się myśli obraz tego, coby mogło być — rzekł pan Rivers — w trochę zbyt silnem przeciwieństwie do tego, co jest.
Złożył list, zamknął go w sekretarzyku i znowu wyszedł.
Przez kilka minut nikt nic mówił. Wkońcu Diana zwróciła się do mnie:
— Joasiu, dziwisz się nam zapewne i naszym tajemnicom — rzekła — i myślisz, że jesteśmy istotami bez serca, skoro nas tak mało wzrusza śmierć naszego wuja; ale myśmy go nigdy nie widzieli ani nie znali. Był to brat naszej matki. Ojciec nasz pokłócił się z nim dawno temu. Za jego to poradą ojciec zaryzykował większą część majątku w spekulacji, która go zrujnowała. Czynili sobie wzajemnie wyrzuty: rozeszli się w gniewie i nie pogodzili się nigdy. Wuj nasz zaangażował się potem w szczęśliwsze interesy i, jak się pokazuje, zebrał fortunę dwudziestu tysięcy funtów. Nie był nigdy żonaty i nie miał innych bliskich krewnych oprócz nas i jeszcze jednej osoby, w tym samym stopniu spokrewnionej, co i my. Ojciec mój zawsze miał nadzieję, że wuj wynagrodzi nam krzywdę, mimowolnym błędem wyrządzoną, i że zostawi nam majątek. Ten list uwiadamia nas, że zapisał wszystko co do grosza tej innej krewnej, z wyjątkiem