Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/473

Ta strona została przepisana.

Pani lepiej rysuje niż mój nauczyciel we wzorowej szkole w S. Czy nie chciałaby pani naszkicować mojego portretu, żebym go mogła pokazać papie?
— Z przyjemnością — odpowiedziałam, czując dreszcz artystycznej radości na myśl rysowania z tak doskonałej modelki.
Miała wtedy na sobie ciemnoszafirową jedwabną suknię; ramiona jej i szyja były odsłonięte; jedyną ozdobą były kasztanowate włosy, wijące się na ramionach z całym swobodnym wdziękiem naturalnych kędziorów. Wzięłam kartkę pięknego papieru i narysowałam starannie kontury. Obiecywałam sobie przyjemność wykończenia portreciku kolorami, a ponieważ już późno się robiło, powiedziałam jej, że musi przyjść pozować mi innego dnia.
Panna Rozamunda tak mnie opisała przed ojcem, że pan Oliver sami przyszedł z nią razem następnego wieczora. Był to, wysoki, w średnim wieku mężczyzna o grubych rysach, siwy; przy jego boku śliczna córka wyglądała, jak jasny kwiat obok omszałej wieżycy. Była to małomówna i może dumna osobistość, bardzo jednakże był dla mnie uprzejmy. Szkic portretu Rozamundy bardzo mu się podobał; powiedział mi, że muszę zrobić z tego skończony portret kolorami. Usilnie prosił, ażebym przyszła nazajutrz spędzić wieczór w Vale Hall.
Poszłam tam. Jak się przekonałam, była to obszerna, ładna rezydencja, świadcząca dowodnie o bogactwie właściciela. Rozamunda radowała się i cieszyła przez cały czas mojej bytności. Ojciec jej był uprzejmy i grzeczny, a gdy wdał się w rozmowę ze mną po herbacie, wyraził mi żywe uznanie za to, co zrobiłam dla szkoły w Morton; dodał jednak, że się lęka, sądząc po tem, co widzi i słyszy, że posada ta nie jest dość dobra dla mnie i że niebawem porzucę ją dla odpowiedniejszej.
— To prawda — zawołała Rozamunda — ona jest taka mądra, że mogłaby być nauczycielką w najlepszych rodzinach, papo.
Pomyślałam, że wolę być tu, gdzie jestem, niż w której z najpierwszych rodzin kraju. Pan Oliver wy-