Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/480

Ta strona została przepisana.

Znowu wyraz zdziwienia przebiegł mu po twarzy. Nie wyobrażał sobie, żeby kobieta mogła w ten sposób mówić do mężczyzny.
— Pani jest oryginalna — powiedział — niekonwencjonalna i śmiała. Ma pani spojrzenie przenikliwe; niech mi jednak będzie wolno zapewnić panią, że pani poczęści źle tłumaczy moje wzruszenia. Pani uważa je za głębsze i potężniejsze, niż są w istocie. Obdarza mnie pani większem współczuciem, niż na to zasługuję. Gdy się rumienię, gdy drżę w obecności panny Oliver, wtedy ja sam nie lituję się nad sobą. Pogardzam własną słabością. Wiem, że jest niskiego poziomu: prosta gorączka zmysłów, nie żaden wstrząs duszy. Dusza moja niewzruszona jest, jak skała, silnie osadzona na dnie niespokojnego morza. Niech mnie pani zna takim, jakim jestem — zimnym, twardym człowiekiem.
Uśmiechnęłam się niedowierzająco.
— Zdobyła pani szturmem moje zaufanie — mówił dalej — teraz niech ono pani służy. Jestem poprostu, z pierwotnej mojej natury, gdy ją obnażyć z tej krwią okupionej szaty, jaką chrześcijaństwo osłania kalectwo człowieka, zimnym, twardym, ambitnym człowiekiem. Rodzinne przywiązanie tylko, jedyne ze wszystkich uczuć, ma nade mną stałą władzę. Rozum, nie serce, jest moim przewodnikiem; ambicja u mnie jest bezgraniczna: pragnienie wstępowania coraz wyżej, dokonywania więcej, niż inni, jest nienasycone. Szanuję wytrzymałość, pracowitość, talent, gdyż temi środkami ludzie osiągają wielkie cele i wstępują na wyniosłe wyżyny. Śledzę rozwój pani życia z zainteresowaniem, ponieważ widzę w pani okaz pilnej, porządnej, energicznej kobiety — nie dlatego, iżbym głęboko współczuł z tem, co pani przeszła, albo litował się nad tem, że pani cierpi jeszcze.
— Kreśli pan w swojej osobie poprostu wizerunek pogańskiego filozofa — rzekłam.
— Nie. Jest różnica pomiędzy mną a deistami: ja wierzę w Ewangelję. Chybiła pani w określeniu. Ja je-