Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/507

Ta strona została przepisana.

niejszy na zmiany klimatu niż niejeden napozór silniejszy.
Gdy zaś wracałam, niekiedy bardzo zmęczona, zbita wiatrem, przemoczona, nigdy nie śmiałam się uskarżać, gdyż wiedziałam, że utyskiwanie go drażni; zawsze i wszędzie pochwalał męstwo i wytrzymałość, a słabość i miękkość potępiał.
Raz po obiedzie pozwolono mi jednakże zostać w domu, gdyż istotnie byłam zakatarzona. Siostry Januarego w mojem zastępstwie poszły do Morton, ja siedziałam i czytałam Szyllera; January mozolił się nad wschodniemi manuskryptami. Przechodząc od tłumaczenia do wypracowania, przypadkiem rzuciłam okiem w jego stronę: i oto znalazłam się w promieniu spojrzenia tych wiecznie badawczych niebieskich oczu. Od jak dawna przenikał mnie niemi nawylot, tego nie wiem: spojrzenie było tak bystre, a jednak tak zimne, że przez chwilę uczułam lęk zabobonny, jakgdybym siedziała w pokoju z czemś niesamowitem.
— Joanno, co ty robisz?
— Uczę się niemieckiego.
— Wołałbym, żebyś porzuciła niemieckie, a uczyła się hindustańskiego.
— Czy serjo to mówisz?
— Tak dalece serjo, że musisz mnie posłuchać; powiem ci, dlaczego.
Tu zaczął mi tłumaczyć, że sam obecnie uczy się języka hindustańskiego; lecz boi się, że w miarę postępów gotów zapomnieć początków. Otóż bardzoby mu było na rękę mieć uczennicę, z którą mógłby powtarzać początki i tym sposobem wbić je sobie dobrze w pamięć. Wahał się pewien czas w wyborze pomiędzy mną a siostrami; wkońcu wybrał mnie, ponieważ widział, że ja z nas trzech najdłużej przysiedzieć potrafię nad jakiemś zadaniem. Czy zrobię mu tę łaskę? — pytał. Może to poświęcenie nie będzie długo trwało, gdyż teraz już tylko trzy miesiące pozostają do jego odjazdu...
January należał do ludzi, którym trudno odmówić. Czułam, że każdą przyjemność czy przykrość jemu wy-