Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/531

Ta strona została przepisana.

uchronnej i dręczącej, ponieważ on jest takim niezwykłym człowiekiem. W takim razie los mój stałby się niewypowiedzianie ciężki. Onby wcale nie pragnął, bym ja go kochała; a gdybym okazywała uczucie, dałby mi do poznania, że to rzecz zbyteczna, jemu niepotrzebna, we mnie niewłaściwa. Ja wiem, że on takby postępował.
— A jednak January to dobry człowiek — rzekła Diana. — On jest dobry i wielki: tylko, sam do wielkich celów zdążając, bezlitośnie zapomina o uczuciach i prawach ludzi małych. To też lepiej, by nikli schodzili mu z drogi, ażeby ich w rozpędzie nie zdeptał. Ale otóż wraca! Pożegnam cię, Dianko.
I pośpieszyłam na górę, widząc, że January wchodzi do ogródka.
Musiałam się jednak spotkać z nim jeszcze przy kolacji. Wydawał się równie spokojny i zrównoważony jak zawsze. Myślałam, że nie zechce mówić do mnie, i pewna byłam, że projektowi małżeńskiemu dał już za wygrane. Ale w obu przypuszczeniach omyliłam się. Zwracał się do mnie tak, jak zawsze; tak jak zawsze przynajmniej w ostatnich czasach — z wyszukaną grzecznością. Wezwał niewątpliwie pomocy Ducha Świętego ku opanowaniu gniewu, który w nim wznieciłam, a teraz wierzył w swoje przebaczenie.
Na czytanie wieczorne przed modlitwami obrał dwudziesty pierwszy rozdział Objawienia. Zawsze było miło słuchać, gdy z ust jego padały słowa biblji; nigdy piękny głos jego nie brzmiał tak słodko i pełno — nigdy szlachetna prostota jego zachowania nie sprawiała takiego wrażenia, jak gdy wygłaszał wyroki Boże; dzisiaj głos ten przybrał ton jeszcze uroczystszy; January, siedząc wpośrodku rodzinnego kółka (majowy księżyc świecił przez niezasłonięte okna), pochylony nad wielką, starą księgą, odczytywał z kart jej wizje nowego nieba i nowej ziemi — obwieszczał, jako Bóg przyjdzie zamieszkać między ludźmi, obetrze łzy z ich oczu, zapowie, że już nie będzie ani śmierci, ani smutku, ani łez, ani bólu, gdyż wszystko, co było, minęło.