Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/537

Ta strona została przepisana.

„Za kilka godzin i ja pójdę wślad za tobą, kuzynie — pomyślałam — i ja mam złapać dyliżans w Whiteross. I ja mam kogoś, kogo chciałabym zobaczyć, o kogo chciałabym się dowiedzieć, zanim wyjadę z kraju na zawsze.“
Dwóch godzin jeszcze brakło do śniadania. Chodziłaim cicho po pokoju, rozważając zajście, które planom moim nadało obecny kierunek. Przypominałam sobie to wewnętrzne wrażenie, jakiego doświadczyłam, gdyż mogłam: to sobie przypomnieć, choć było tak niewypowiedzianie dziwne. Przypominałam sobie głos, który usłyszałam; znów zadawałam sobie pytanie, skąd płynął, i znów daremnie; zdawało mi się, że usłyszałam go w sobie, nie zaś z zewnątrz... Zadawałam sobie pytanie, czy to było poprostu nerwowe wrażenie, albo złudzenie. Nie mogłam tego pojąć ani w to uwierzyć: było to raczej podobne do natchnienia. Przedziwny wstrząs czucia przyszedł jak trzęsienie ziemi i zachwiał fundamentami więzienia, otwarł drzwi do celi duszy i zdjął z niej więzy: zbudził ją ze snu, a ona zerwała się drżąca, nasłuchująca, przerażona; wtedy zabrzmiało po trzykroć wołanie, odzywające się w zdumionem uchu, w sercu, w duchu; — i duch ten bez trwogi i bez drżenia radował się, jakgdyby w radosnem uniesieniu, że dane mu było uczynić skuteczny wysiłek, niezależnie od grubej cielesnej powłoki.
„Zanim minie dni kilka — mówiłam, kończąc dumania — będę coś wiedziała o tym, którego głos zdawał się mnie wzywać. Listy były bezskuteczne, zastąpię je osobistem dochodzeniem.“
Przy śniadaniu oznajmiłam Dianie i Marji, że udaję się w podróż i będę co najmniej cztery dni nieobecna.
— Sama jedziesz, Joasiu? — zapytały.
— Tak; a to, żeby zobaczyć... albo zasięgnąć wiadomości o przyjacielu, o którego od pewnego czasu jestem niespokojna.
Mogły mi były powiedzieć — co niewątpliwie pomyślały — że sądziły, iż nie mam innych przyjaciół prócz