Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/567

Ta strona została przepisana.

— O tak, panie, najzupełniej.
— Skoro tak jest, nie mamy na co czekać, musimy się pobrać natychmiast.
Wyglądał i mówił żwawo: budziła się w nim dawna gwałtowność.
— Musimy się połączyć bez zwłoki, Joanko; trzeba tylko wydostać licencję — a potem odbędzie się ślub.
— Panie Rochester, właśnie spostrzegłam, że słońce dobrze się już przechyliło z południa i Pilot już poszedł do domu na obiad. Niech mi pan pozwoli spojrzeć na swój zegarek.
— Przypnij go sobie do paska, Joanko, mnie on niepotrzebny.
— Dochodzi czwarta, panie. Nie czuje pan głodu?
— Pojutrze musi się odbyć nasz ślub, Joanko. Mniejsza teraz o piękne suknie i klejnoty, wszystko to nie warte grosza.
— Panie, słońce osuszyło kropelki deszczu. Wietrzyk ustał; zrobiło się gorąco.
— Czy wiesz, Joanko, że ja twój naszyjnik z perełek mam na szyi pod krawatem? Noszę go stale od dnia, gdy straciłem swój skarb jedyny, jako pamiątkę po tobie.
— Wrócimy do domu przez las, ta droga w cieniu będzie milsza.
Snuł wątek myśli, nie zważając na mnie.
— Joanko! ty mnie zapewne uważasz za niereligijnego łotra: ale serce moje właśnie teraz wzbiera wdzięcznością ku dobrotliwemu Bogu. Bóg nie tak widzi jak człowiek, ale o wiele jaśniej; sądzi nie tak, jak człowiek, ale o wiele mądrzej. Źle postąpiłem, byłbym skalał mój niewinny kwiatek, winę tchnął na jego czystość; Wszechmogący mi go odebrał. Ja w zuchwałym buncie nieledwie przeklinałem boskie zrządzenie; zamiast poddać się wyrokowi, bluźniłem mu. Boska sprawiedliwość poszła swoim torem; spadły na mnie nieszczęścia: musiałem przejść blisko śmierci. Jego kary są potężne; a dotknęła mnie taka, która upokorzyła mnie raz na zawsze. Ty wiesz, jak dumny byłem z swej siły; czemże jest ona teraz, gdy muszę ją zdawać na obce przewod-