Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/575

Ta strona została przepisana.

tylko w imię Chrystusa: „...Kto chce do mnie należeć, niechaj się zaprze sam siebie, niechaj weźmie krzyż swój i pójdzie za mną“. Ambitny jest jako duch silny, pragnący stanąć w pierwszym rzędzie odkupionych, tych, co stoją bez winy przed tronem Bożym, uczestniczą w ostatnich potężnych zwycięstwach Baranka, tych, co są powołani, wybrani i wierni.
January się nie ożenił; nie ożeni się już nigdy. Sam dotychczas podejmował trud, a trudowi temu bliski koniec; jasne słońce jego chyli się ku zachodowi. Ostatni list, który od niego otrzymałam, wycisnął mi z oczu łzy ludzkie, choć niebiańską radością napełnił serce: wyrażał nadzieję pewnej nagrody, korony niebieskiej. Wiem, że obca ręka napisze do mnie wkrótce, donosząc, że dobry i wiemy sługa poszedł wreszcie radować się u Pana. I dlaczegóż mam płakać? Lęk śmierci nie zakłóci ostatniej godziny Januarego; jasności duszy jego nie zamroczy chmura; z sercem niezłomnem, nadzieją, niezachwianą wiarą będzie umierał. Własne jego słowa mi to poręczają:
„Pan mój — pisze — ostrzegł mnie. Codziennie coraz wyraźniej oznajmia mi: Z pewnością przyjdę niebawem! — a ja co godzina z coraz większem utęsknieniem odpowiadam: Amen. O Panie Jezu, przybywaj!“


KONIEC.