Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/80

Ta strona została przepisana.

— Panna Temple jest pełna dobroci; sprawia jej przykrość być surową względem kogokolwiek, nawet względem najgorszych w szkole; ona widzi moje wady i łagodnie mnie upomina, a jeżeli czemś zasłużę na pochwałę, nie szczędzi mi jej. Najlepszym dowodem, jak zakorzenione są we mnie nieszczęsne moje wady, to to, że nawet jej upomnienia, tak łagodne a słuszne, nie mogą mnie z nich wyleczyć, a nawet jej pochwały, chociaż tak bardzo je cenię, nie mogą mnie pobudzić do stałej staranności i uwagi.
— To ciekawe — odpowiedziałam. — Przecież to tak łatwo być staranną.
— Dla ciebie, niewątpliwie. Przyglądałam ci się w twojej klasie dziś rano; widziałam, jak pilnie uważasz: widać było, że ci myśli nie uciekały, podczas gdy panna Miller tłumaczyła lekcję i wypytywała cię. Otóż moje myśli stale gdzieś się błąkają; wtedy, kiedy powinnabym słuchać panny Scatcherd i pilnie zważać na wszystko, co ona mówi, gubię często sam dźwięk jej głosu, wpadam w jakiś rodzaj snu. Niekiedy zdaje mi się, że znajduję się w Northumberland i że odgłosy, które słyszę dokoła, to szmer strumyczka, przepływającego przez Deepden, wpobliżu naszego domu; a wtedy, jeżeli przyjdzie na mnie kolej odpowiadać, muszą mnie budzić; a ponieważ słuchając wymarzonego strumyczka, nic nie słyszałam, co tam czytano, więc nie umiem i odpowiedzieć.
— Jednakże jak ty dobrze odpowiadałaś dziś po południu.
— To był czysty przypadek; zainteresował mnie przedmiot, o którym czytałyśmy. Dziś po południu, zamiast śnić o Deepden, dziwiłam się, jak człowiek, który pragnął działać uczciwie, mógł postępować tak niesprawiedliwie i niemądrze, jak to nieraz czynił Karol Pierwszy; i myślałam, jak to źle się stało, że przy prawości swojej i sumienności nie umiał dalej spojrzeć poza przywileje korony jedynie. Gdyby był tylko potrafił spojrzeć w dalszą przyszłość i zrozumieć, dokąd zmierzał tak