Epikureizm — Rzym spopiela,
Variété, Simonizm, falanstera — — —
Maciek.
A gdzie, panocku, idzieta i od kiela?
I Faun zabiega:
— a wszystkie mędrków Tajnie i Zwątpienia
nie warte chwili Zupełnego Życia!
nie warte jednej Złudy przestrzennej,
uścisków Lasu, pieśni Milczenia,
lilij na mrocznych kobiercach gnicia,
łzy rozpalonej, igły promiennej — —
II Faun.
Szmaragdowa baśń. Zabliźnione drzewa.
Jutro. Straszna kaźń — to mi życie śpiewa!
Łan.
Obłąkana dusza moja się rozkwieca,
na sierpie lśni, w blask zboża się nurza,
ze szczęścia kwili, kiedy ją oświeca
dumna, stalowa, nieugięta burza!
Chór Życia.
Jak dobrze!!
Optymizm.
I to nawet, że w parny ranek
dech słońca na śmietnisku prysł w barwy tęczowe!
Pesymizm.
Cicho! Sfinks chychocze w pożarnej ironii —
Dziewczyna.
Uciekł mi kochanek,
nikt go nie dogoni!