Platończyk.
Cyfra martwa. Nad wszystkiem jest promienne Słowo.
Słowo-Myśl — bogów stwarza w chaosie zawiei.
Bracia! Pogarda ciału! Nieść płomień nad głową!
Bracia! Cóż jest ciało? — Splugawienie Idei!
Bohater.
Boski twój Mistrz dobrym poszedł śladem —
znów wieki nim idą — —
Sofista do Bohatera.
Czy w „Materyi“ szukasz, zwąc się ziemskim gadem,
czy w „Idei“ się bratasz z boginią Izydą? —
mogę ci dowieść, że w tem błądzisz, lub w owem —
mogę dowieść twej racyi w jakim chcesz sposobie
i Materyę z Idei wyprzeć silnem słowem,
lub Ideę z Materyi.
Z fałszu prawdę robię!
Bohater do Sofisty.
Choć kpisz — niesprawiedliwa spotyka cię wzgarda!
Wyznam, że nikt dalej od ciebie nie sięga — —
Każda „prawda“, jak metal, dopóty jest twarda,
póki niema Ognia. — Ogień to potęga! —
Arystoteles.
Czego palcem nie tknę, w to nie wierzę!
Bohater.
Słuchaj! A czy palcom można wierzyć?