Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/160

Ta strona została przepisana.
148CHIMERA

Ktoś?“ — „Judasz, Panie — jam z innego państwa,
pseudo-uczeń — stworzony dla męki i zdrady,
choć może równie dobry — czas nam, Synu Człeczy!
obaj wolni — i obaj — w otchłani poddaństwa
Bóg kazał przed wiekami — wstawaj, człeku blady!“

„Jam przyszedł dla stępienia śmiercionośnych mieczy!“

===============

Chór Aniołów do szatana.

Lęk twych oczu wielki, ostateczny,
a na ustach twoich śmiech niezmienny!
Przeraźliwy — bólem nieskończenny
los twój, Władco piekieł wieczny! —
—————————
Na otchłanie śnieżnej Drogi Mlecznej
od JEJ płaszcza idzie blask promienny —

Lęk twój w oczach — wielki, ostateczny!
— a na wargach twoich śmiech niezmienny!
——————————
Na oplutych skałach twej Gehenny
drga zbłąkany ludzki wir serdeczny —
————————
Wzrok — Archanioł — wbija obosieczny
w mózg twój, w uśmiech twój niezmienny,
w lęk twych oczu — wielki, ostateczny!

Judasz.

Nie mogą być nad Mię!

===============