I dlaczego twe nogi tak we krwi i w pyle,
Że całować je mało od nocy do rana?
Ani jego nie pytaj, dlaczego spotkanie
Tak opóźnił? Dlaczego oczyma nic śledzi
Twych oczu? I czy kocha? Bo wszelkie pytanie
Jest wrogiem mimowolnym własnej odpowiedzi!..
Milcz i całuj! — Milczeniem pieszczota sic krzepi.
I niezgorsze wesele tkwi w dobrej żałobie!
Wszak nie można sic kochać żarliwiej i ślepiej,
Jak tak właśnie: nic wzajem nie wiedząc o sobie!
UCZTA.
Nieco drwin i objawień i nieco bezczasu
W mroku czujnych podziemi — a uczta gotowa!
Tak sic schodzi samotnych ciżba pogrobowa
Na obrzęd wspólnej ciszy, wspólnego hałasu.
Tu — w tem gnieździć, zbyt twardem dla piskląt porodu.
Każdy resztę swych braci wzrokiem niepokoi,
Aby zbadać, czy giną, jak mężom przystoi:
Nie bez szczęku zbroicy i nie bez powodu...
Ci, co wpośród ginących z wytrwałości słyną.
Lubią skrzydłem zaszumieć, jak czarty łub ptaki, —
I, ssąc wargą królewską bylejakie wino,
Zezem duszy pochwycić sen nie bylejaki!
Gdyż oto zachowali przebiegłe za stołem
Puste miejsce w nieznacznym na pozór uboczu