a z niewiasty Ten się rodził,
co nas wszystkich oswobodził.
MIECHODMUCH. A ja tak z ostatka
powiem: ginie matka!
Matka-ć to omdlała
u stóp krzyża stała,
na którym syn jej wisiał — — —
JEDEN Z ŁAWNIKÓW. Człek by zmisiał
abo i zbaraniał,
żeby wam się kłaniał: — —
o śmierci prawicie,
a tu idzie życie —
dziecko się uchowa,
matka wstanie zdrowa!..
SZEWC. Kto to wie?..
STOLARZ. Kto to wie?
SZEWC. Czyś na trumnę, chciwy kpie,
przyniósł miarę?
STOLARZ. Boże wielki,
miarę masz na pantofelki — — —
KOPIDOŁEK. Chociaż śmierć ostrożna,
nic wiedzieć nie można — — —
ORGANISTA. Na grobik czekacie?
KOPIDOŁEK. A i wam też, bracie,
kapnie coś za Miserere —
ORGANISTA. Chęci Boga zawsze szczere,
nie kłamliwe... Jak Bóg zechce — —
MIECHODMUCH. — — to i miechy człek połechce —
ŁAWNIK. A ja mówię: na co smutki!
O śmierci prawicie,
a tu idzie życie!
Dajcie wódki!
Starzy, młodzi!
Weselić się godzi...
WSZYSCY. Pohulajmy, zaśpiewajmy,
jemu cześć i chwałę dajmy —
Za sceną słychać kolędników: W żłobie leży,
któż pobieży —
Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/352
Ta strona została przepisana.
NARODZINY MARCHOŁTA339