Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/359

Ta strona została przepisana.
346CHIMERA

ino że wam nie dogodził,
bo nie baba, zasię — —
INNA Z KOBIET.  — chłop!
chłop! chłopisko!
wszego złego ściek!.!
INNA Z KOBIET.  Kłaniaj mu się nisko —
MIECHODMUCH.  A on ciebie w czop!..
Tylko, wiecie, gdy o ścieku mowa,
zawszeć prędzej białogłowa,
winna czy niewinna,
jest niby jak rynna —
hę? — do której ścieka
drobny deszcz — człowieka — — —
JEDNA Z KOBIET.  Także człowiek!
Także ludzie!
INNA Z KOBIET.  Wielkich łask szafarze!
MIECHODMUCH.  Nie zamkniecie powiek,
a ja wam pokażę — — —
głośno, z cicha — — —
KOPIDOŁEK.  A ja tobie!..
JEDNA Z KOBIET.  Hi! do licha!
Co? gdzie? w grobie?
INNA Z KOBIET.  Hi! w psiej budzie — —
WÓJT.  W rowie, w lesie,
w owsie, w życie — —
ORGANISTA.  Kumoszeczko! śmiejecie się,
a w tym ludzkim bycie — —
POPIOŁEK.   — wszystko jedno, gdzie się Marchołt rodzi!
SZEWC.  Starzy, młodzi!
do roboty —
STOLARZ.  Każdy znajdzie warsztat swój!
JEDNA Z KOBIET.  Tyś jest mój!
INNA Z KOBIET.  Ty mój!
INNA Z KOBIET.  Ty, mój złoty,
w mem sercu niesytem — —
SZEWC.  Ja tam będę rozbijał kopytem —
Niema takiej skóry,
coby mi się — — —
JEDNA Z KOBIET.  Tyś jest mój —!
STOLARZ.  A ja rzeknę: hola! stój!
Szewc młoteczkiem w wielkiej biedzie — —