Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/361

Ta strona została przepisana.
348CHIMERA

tylko śmierć się ugania po ziemi,
a my stopy zmęczonemi
musimy wlec się za nią,
za naszą wielką Panią...
CHÓR BRACI  POGRZEBOWYCH.
Biedni my świata pielgrzymi,
kroczymy w czarnej żałobie...
WÓJT.  Biesie, nie biesie!
Cóż ciebie tutaj sprowadza
do wsi, gdzie moja władza?
Broń nas, o Boże łaskawy!
CHÓR BRACI  POGRZEBOWYCH.
Chodzimy po polu, po lesie,
gdzie drzewa schną i trawy,
chodzim, gdzie żyto pada,
i tylko to zabieramy,
co niepotrzebne jest w domu...
MACIEK.  Mądrość nielada!
Niechcący doznać sromu,
powiedzcie, bezbożne chamy,
kto niepotrzebny jest u mnie?
SZEWC.  A toś się spytał rozumnie!
Duszyczki młode i stare,
mały i wielki
i ten, co bierze miarę —
GŁOS Z TŁUMU.  — na pantofelki —
dla szewców dobry znak —
SZEWC.  Tak! tak!
My wszyscy potrzebni u ciebie —
KOPIDOŁEK.  I ten, co grzebie — —
GŁOS Z TŁUMU.  Na hak z nim, na hak!
STOLARZ.  Tak! tak!
I ten, co układa w trumnie —
ORGANISTA.  I ten, co śpiewa rekwijem —
WSZYSCY.  Wszyscy, jak żyjem,
potrzebni jesteśmy w twych progach!
CHÓR BRACI  POGRZEBOWYCH.
Po świata chodzimy drogach,
z żałoby chodzimy pieśniami,