Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/364

Ta strona została przepisana.
NARODZINY MARCHOŁTA351

bez tej wzgardy:
ból to nazbyt twardy!
KRÓL.  Starostowie! wojewody!
PANI STOLARZOWA.  Jaki młody!
PANI SZEWCOWA.  Ma wąsiki!
Z TŁUMU.  My tylko ławniki!
WÓJT.  Wójcia, panie!
MIECHODMUCH.  Miechodmuchy!
ORGANISTA.  Na pochlebstwa głuchy
organista, sługa boży — —
STOLARZ.  Jak hebelek, tak się złoży
stolarz, królu, przed twą łaską!
SZEWC.  Twoim blaskom
szewc się kłania!
PANI STOLARZOWA.  Na mnie zerka.
BABKA,  pchając się ku królowi:
A ja jestem akuszerka,
znam się na tym interesie —
od spowicia aż do skonu — — —
KRÓL  Więc — podpory mego tronu!
Jak wieść niesie,
wielka tutaj jest zabawa!
Nie na sądy tu przychodzę,
tylko wodze
wesołości puścić swojej
w waszem kole!
POPIOŁEK.  Śmierci się nie boi!
Napisano ma na czole,
że jest władzcą nade wszystkiem,
nad gałęzią i nad listkiem,
nade śmiercią i nad życiem — — —
KRÓL.  Z tem mojem przybyciem
trafię w sedno,
jeśli powiem: wszystko jedno,
ja czy wy!..
PANI STOLARZOWA.  Jedne sny!
Jedno łoże!
PANI SZEWCOWA.  Może, może
z raz wyskoczy sobie ze mną,
walny władzca, mocny pan!