Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/365

Ta strona została przepisana.
352CHIMERA

INNA Z KOBIET.  Dzionkiem jasnym, nocką ciemną radabych z nim poszła w tan!
KRÓL.  Z kim zechcecie, pójdę w pląsy!
PANI STOLARZOWA.  Co za wąsy!
Ciepło, królu, w mej komórce,
tęgo dzisiaj napalono!
STOLARZ.  Żono! żono!
kijem łeb ci ten roztrącę!
PANI SZEWCOWA.  Siano u mnie na obórce
miękkie, panie, i pachnące! —
SZEWC.  Przeniewiercza! Piekła! nieba!
Gdzie kochanek? gdzie twój mąż!
PANI SZEWCOWA.  Dratwę trochę mocniej wiąż!
PANI STOLARZOWA.  Ty nie zważaj, królu panie!
Liche jego heblowanie!
Do stolarza:
A twój rozum niech pamięta:
Co za cześć!
Będą w domu królewięta!
PANI SZEWCOWA.  U mnie! U mnie! My schudzieli —
Bieda musi wszystkich gnieść —,
lecz my z hrabiów — — —
PANI STOLARZOWA.  O, anieli!
A jać pono — —
STOLARZ.  Żono! żono!
PANI STOLARZOWA.  — z książęcego jestem rodu — —
INNA Z KOBIET.  Pójdę, królu, do wywodu,
jeśli tylko łaska twa — —
Taki honor — —
GŁOS Z TŁUMU.  Taki grzech!
PANI STOLARZOWA.  Niech tam, niech!
PANI SZEWCOWA.  Takie grzechy to pociechy —
PANI STOLARZOWA.  Rozgrzeszenie ksiądz nam da.
WSZYSTKIE.  W tany, królu malowany!
PANI SZEWCOWA.  Ze mną w tany!
PANI STOLARZOWA.  Ze mną w tany!
BABKA.  Na mnie zerka. —
Jestem, królu, akuszerka!
Znam się na tym interesie — —
KRÓL.  Król, czy młody, czy też stary,
na to jest, by godził swary!