Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.
BALLADY LUDOWE41

Mała Marivonic mówiła tak,
Gdy się przechadzała i tam i sam:

— O Mateczko boża, radę mi daj,
Czyli mam zeskoczyć w głąb’ morskich fal?

Dla Ciebie, Maryjo, spełnić ten czyn,
Żeby nie przekraczać przykazań twych?

Jeżeli zeskoczę, czeka mię skon,
Jeżeli zostanę, czeka mię srom. —

Zrobiła, co szeptał Maryji głos.
Na głowę skoczyła w tę morską toń.

Jak kamień spłynęła na morski spód,
Maleńka ją rybka wyniosła z wód.

Podniósł się wiatr mocny z tych wodnych smug,
Poniósł martwe zwłoki przed ojca próg.

— Najdroższy mój ojcze, otwórz-że mi,
Mała Marivonic czeka u drzwi. —

— Czyli to być może, zwodzi-ż mię słuch,
Czy Marivoniki powrócił duch? —

Obleciała w koło trzy razy dom,
Potem ją na wieki ogarnął skon.