Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/538

Ta strona została przepisana.
SOFOS...525

ale odpowiedzialność ma za wszystkie duchy“ [do Teof. Jan. w liście do matki z 18/I 1843]), powtóre zaś, sobie i swym usiłowaniom „ku pomocy“ (Teog. 435), dla spotęgowania własnych dążeń ku. świętości twórczej“ przez „spiorunowanie“ ich z usiłowaniami dalszych, „zdobytych“ „objawicieli“[1].
Do tej apostolskiej pracy przykładał wówczas poeta wagę największą[2]. Ale w pierwszych dwóch latach swej „egzaltacyi“ (1842 — 43) działał przeważnie środkami czysto etycznemi, prostotą, dobrocią, jakiemś promieniowaniem wewnętrznego wesela i spokoju. Później — odkąd wiara odkryła mu „wszystkie tajemnice“ i odchyliła „zasłonę grobu“ (do matki — 16/IV 1844) — rozmowami i „namowami“ próbował „z myśli dostać ruchu“ i wiódł „w święte cele“ przez „ów świat złoty ducha, kraj sokratesowy“ (Teog. 382). Wreszcie, gdy Ocean, to wielkie wszechzarodzi łożysko, zwrócił myśl jego ku prapoczątkom kosmogonicznym, i zwłaszcza gdy, po zawarciu w Genesis cudownej wizyi przedczłowieczych ducha dziejów, zaczęła mu śnić się „jakaś wielka, przez wieki idąca powieść“ nieustannych jego w formie człowieczej odrodzin, — odtąd główny nacisk jął kłaść na „rozkochiwanie“ ludzi „w celach ostatecznych globowych“ przez „wyrozumienie przeszłości,“ przez pokazywanie im, „czem byli w pracy wieków,“ „aby łatwiej siebie w przyszłym królestwie Bożym“ znaleźli (List do Rem. 757–9):

Lecz jakże mi uwierzysz? — wiekowe otchłanie
Są pod tobą i bratem, a wy sami sobie
Tajemnicami będąc, na tym ludzi grobie
Stoicie. Jakże teraz dostaniecie wiary:
Że pokolenia przeszłe — nie są próżne mary
Pomimo was przez Boga na ten glob rzucane?..
Chyba w aniołach waszych zmartwychwstanę
Całą przeszłością: ludy wszystkie w was rozbudzę...
Każę wam grzechy nosić i własne i cudze. —
Zaprawdę! Uczynię to, czynów waszych wątki
Przez ostateczne cele i ducha początki

  1. „Czyś ty nigdy nie marzyła, droga moja, o spiorunowaniu dwóch modlitw w jedną modlitwę, dwojga miłości w jedną miłość... dwóch sił w jedną siłę? Czy ty myślisz, że tego na wieki wieków nie będzie?“ (Do matki — 15/X 1845).
  2. „Przez te lat pięć“ — pisze później (25/XII 1848) do W. Stattlera — „pracowałem tak, jak może jeszcze żaden człowiek nie pracował. Skutki tej pracy nie w księgach są, ale w żywych sercach i duchach, w które je wrzuciłem i posiałem.“
    A w samych chwilach tej pracy, oto jak ją opisuje matce (15/X 1845): „...do każdego zbliżam się niby do brata... z chęcią, aby mu serce zapełnić, rozum zamienić w mądrość, wskrzesić go niby... i dać mu pęd ku wielkim celom żywota... a siłę w nim wrodzić, rodząc w nim uczucie nieśmiertelności.“