w „pierwiastki słoneczne“ tej, która „swojem zrobiła zjawieniem,“ że dusza jego „na nowe się wzmogła loty i nowym buchnęła płomieniem“[1] (Kr. D., I, I, XIX). Dantejskie to jakieś raczej, z Vita
- ↑ Prof. Tretiak — acz bałamutnie zlewając w jedno, za przykładem prof. Małeckiego, dwie zupełnie różne i przeciw stawiące się sobie postacie: „umiłowaną odtąd i na wieki, u oraz „wid... Piękność... córkę Słowa“ — zauważa słusznie i dziwnie tym razem wrażliwie, iż dwa podsuwane im znaczenia (Ojczyzny i Bogarodzicy) nie wyczerpują bynajmniej ich zmiennej migotliwej treści i że oprócz tych znaczeń głównych można dojrzeć jeszcze wielu innych: des ewig weiblichen, „piękności tej, która napełnia zapałem
Walę się w prochu... Gdzie byłaś, siostrzana
Duszo, kiedym ja cierpiał?...
————————
Gdzie byłaś, gdym tu nareszcie za karę
I za ostatni los — z potęgą słowa
Wstał...
Gdzieindziej, w Królu Duchu (1, 2, XXIV — XXVI), jakże ten nagły wichr żądzy, ogarniający nocą na wezgłowiu Popiela-Rytygiera na myśl o Wandzie (która jest jeszcze jedną poetycką transpozycyą Węgierskiej) nie wyobraźni już tworem trąci, lecz własną, z życia reminiscencyą:
Na piersiach darłem skórzane odzienie,
Ale do łoża byłem jak przykuty.
Wtem ona weszła w te straszne płomienie
Jak duch tęczami różnemi osnuty;
Nad nią niby z gwiazd grających pierścienie
Wiązały jedną pieśń na różne nuty —
Dzwoniące, cudne! jakieś gwiazdy śliczne!
Niby powietrzne narzędzia muzyczne.
Słysząc te głosy, z któremi dziewczyna
Szła na mnie, z ciała mego wyleciałem.
A ona w ogniu czerwona i sina
Obracająca powietrznym chorałem
Jako skrzydłami powietrznego młyna
Kręcąc... przywiodła duch — że włosy rwałem.
Przez wszystkie jęki i tony i zmiany
Idący za nią w toń — jak zwarjownay...
Jakiż wreszcie głos serca, głos ciała skarżącego się słychać — mimo skomplikowanych i pozornie innych znaczeń — w owych niejednokrotnych tęsknicy westchnieniach:
zawsze jedną tę serdeczną ranę
Przyciśniesz w piersi rękami obiema —
Tę jedną smętną ranę — że Jej niema!
(Kr. D., 1, 1, XIII).
Albo później — po odsunięciu się już od Węgierskiej:
Jakaś mię smętność — dawną moją jędzą
Będąca, wzięta nad letejską rzeką —
Znów ogarnęła, i westchnęło łono
Za jakąś... dawno — w błękitach zjawioną...
(Kr. D., IV, 2, X).