Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/555

Ta strona została przepisana.
542CHIMERA

który on w Egipcie rysował z natury... ale przeciąłem pamiątkę tę na dwie części i jedną do albumu osoby z kraju przybyłej ofiarowałem...“
Podkreśliliśmy ustępy znaczące.


D

Dowolnie pono — acz nie tak „niewłaściwie,“ jak się prof. Tretiakowi wydaje — nazwał p. J. H. Rychter wydobyty przez się z rękopiśmiennej puścizny utwór Słowackiego — Teogonią. Dowolniej daleko, bez najelementarniejszego poszanowania względem nibyto wielbionego i „bronionego“ (!) przed napaściami Zoilów poety, z niesłychanem, wandalsko-bezmyślnem barbarzyństwem, rozporządził się tenże wydawca samym tekstem poematu, ćwiartując go, kawałkując, usuwając jedne ustępy, przerabiając inne na własną niedołężną prozę, łamiąc wiersze, druzgocąc rytmy, przepełniając całość niezliczonemi błędami i niezrozumiałościami, oraz opatrując ją — nie za obficie, na szczęście! — naiwnym częstokroć, nic nie wyjaśniającym komentarzem. Najdowolniej wszakże obeszli się z Teogonią krytycy i historycy literatury, czyniąc z niej „przeróbkę“ historyozoficznego romansu Heliona i Heloizy „z prozy na wiersze“ (Tretiak, II, 294 i 304), dopatrując się ze zbytnią łatwością w Helionie — Szczęsnym śladów postaci Szczęsnego Felińskiego (tenże, II, 303 — 304), i odnosząc, na zasadzie tych przesłanek, powstanie poematu do roku 1848. Owo „przerabianie prozy na wiersze“ dziwnie trafiło do przekonania nowszym badaczom pośmiertnych pism Słowackiego. P. St. J. Witkowski, nie mogąc sobie wyobrazić poety „siedzącego nad rękopisem Zborowskiego i żmudnie przerabiającego na Genezis z Ducha myśli w dramacie już wyrażone,“ ale jak gdyby uznając możność „przeróbki“ odwrotnej, przypomina, że Słowacki miał obyczaj „zapisywać prozą“ poszczególne myśli, aby je następnie „w chwili sposobnej“ wierszem wyrazić (Pam. Lit., III, 627). P. W. Hahn szerzej już wnioskuje, iż poeta „na przód rozprowadzał swój system w utworach prozaicznych, a następnie przedstawił go w Samuelu Zborowskim, w końcu wreszcie w Poecie i natchnieniu“ (Pam. Lit., III, 647). Prof. Tretiak, posuwając się jeszcze dalej, mówi wprost o „obleczeniu“ danego, zupełnie