z 14/V 1844 r. „Wiesz ty, droga moja“ — pisze poeta — „że jeżeliby mi co teraz było niebezpiecznem, to właśnie szczęście ludzkie, szczęście jakie wielkie, ogromne a zupełnie ludzkie, spotkane na tej drodze, na której siły się moje zastosowały już do innego życia; póki walki, póki oporu, póki nadziei, póty ja jestem nieranny. Jak to czuł kiedyś Homer, raniąc Achillesa w piętę!“ — Nie identycznie-ż śpiewa Chorus na wstępie do pierwszej redakcyi (ed. Górskiego, 1906, str. 65):
Jeśli co może duszę połamać ogromną.
To zapewne, że miłość... czysta i nie blada...
Wszakże się prędko troski światowe przypomną
I dawnych myśli wielkich — krzycząca gromada
Prędko wielkiego ducha wyrywa z niewoli
Tak, że te więzy wszystkie rwie... choć serce boli..
Druga redakcya natomiast, której A. Górski pierwsze dał miejsce (str. 3 — 60), powstała z całą pewnością już po Genesis oraz po poznaniu Węgierskiej, i to prawdopodobnie nie zaraz, lecz dopiero w. r. 1845, gdy poeta ochłonął nieco z absorbujących go prac nad filozofią ducha. Wiersz wstępny: „Śni mi się jakaś wielka przez wieki idąca powieść,“ został napisany niewątpliwie tuż po owym nieposłanym matce liście z lutego 1845, w którym poeta tak gorzkie, tak namiętne robił jej wyrzuty, że chce dla niego sławy i oklasków, że „do nóg by upadła autorom artykułów i portretów“ że w każdym utworze przypomnień tylko jego postaci szuka. Nie z tegoż uczuć źródła — i to natychmiast, bezpośrednio — wypłynęły owe pod nadmiarem przejęcia chwiejne aż i niepewne wiersze prośby razem i obietnicy:
— — — — O pomóż Zbawicielu
Abym te wszystkie rzeczy... do gwiazdy i do celu
Doprowadził... a ludzkim się nie zmieszał oklaskiem,
Ani łzami się zalał, ni śćmił Twoim blaskiem.
Ojczyzny nieśmiertelnej... serce wielkie niech słyszę
Ciągle w sobie bijące — a na wielką się ciszę
Przygotował [przygotuję]... że żadnych ztąd oklasków nie będzie...
I w samym tekście dramatu mamy dla asercyi naszej dowody. Ten jawiący się w drugiej redakcyi dopiero Król Jagiełło, któremu „wschodzą myśli nieznane nikomu“ w którego oczy „niby napół śpiące przedstworzennych wypadków błyskają miesiące.“ To wyraźne przeciwstawienie — w Jagielle i Zawiszy — Mickiewicza i siebie, z aluzyą raz jeszcze, acz tym razem łagodną i niepozbawioną