Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/575

Ta strona została przepisana.
562CHIMERA

nadziei[1], do wypadków z 29 listopada 1844 roku (ed. Górskiego, str. 16):

Nie obaczycie więcej takiego mocarza,
Który bez miecza... sercem narody wojował...
I duchy swe wywołał z wiatru i z cmentarza,
A te, które przeciwne, do ziemi pochował
I w ciągłym cztery wieki utrzymywał spaniu
I sprzeciwił się nawet teraz... zmartwychwstaniu...

Od straszliwego ducha odwracajmy oczy,
Prędzej go zobaczymy... niżbyśmy żądali,
Bo jako piorun nagle z pod ziemi wyskoczy,
Jak kądziel się na wietrze wypadków zapali
I z ranami polskiemi starą pierś pokaże
I otoczą go wkoło Litewscy guślarze.

Przeciw niemu... ten drugi duch... przez ciernie, osty
I przez żywota drogę... męczeńską przechodzi...
Jako leżąca owca u pasterza — prosty
Jak łąka... zatopiony długo od powodzi
Niewinny...

Ta wreszcie — spowodowana poznaniem Węgierskiej — zupełna zmiana w scenie pierwszego spotkania Zawiszy z Laurą, to piorunowe olśnienie bohatera jej pięknością (str. 38), to odjęcie Laurze licznych w pierwszej redakcyi cech płochości, a nadanie jej charakteru niewysłownie prostego i entuzyastycznego, ten nakoniec, przypominający wyrażenia i listu do Sofosa, i poemaciku Poeta i natchnienie, dyalog znaczący:

Zawisza.  Piękną jestes — a więc masz już świętości połowę,
Dostań drugiej.
Laura.  Jakże to?
Zawisza.  Bądź przez serce natchniętą
I otwórz sobie sama wrota dyamentowe —
Ja tobie niepomogę...[2] Od jakiegoś ja czasu
Jestem przez ciemne duchy... za ramiona chwytany,
Oczy mam pełne ognia — a hełm pełen hałasu...

Wcześniejsza tedy[3] redakcya Zawiszy, nazwana u Górskiego „odmienną,“ przypadałaby na rok 1843 i pierwszą połową 1844; póź-

  1. Por. — co do tonu — początek listu do matki z d. 14/111 1845 r.
  2. Pal się!... nie mogę żadnej dać pomocy.
    (Poeta i natchnienie. P. P. 1866, I, 255).
  3. Wbrew dociąganym i niekiedy (np. w punkcie 2) zbyt widocznie niesłusznym wywodom p. T. Dąbrowskiego o jej „późniejszości“ (Pam. Lit V, 110).