Jakże pokrewnie brzmią, w drugiej scenie, słowa Beniowskiego po rozmowie Pamfila z Grażułasem:
Jednak to wszystko cudowne, Pamfilu!
——————
Słońce się w myślach ludu zestarzało:
Już nie Faeton, nie młoda Dyjanna,
Lecz groźny, stary Litwin z głową białą,
Lecz stara wiedźma z piersią wyschłą, suchą,
Jakaś uwiędła Słowiańska Marzanna,
Hekate puszczy...
Niemniej znacząca jest, następnie, sympatyczna raczej, mimo iż z ust szydercy Pamfila, wzmianka o „epoce wielkich gawęd,“ w której domyślać się należy aluzyi do zaczynającego przeważać, właśnie w tych latach, w poezyi polskiej pierwiastku ludowego. — Każdego zastanowić musi na pierwszy rzut oka niepozbawione pewnej arrière-ironie, jakby umyślne przeładowanie utworu folklorem, w odpowiedzi zapewne na zarzuty krytyków poznańskich, iż poeta nigdy „nie rzucił się z całą miłością ducha w poezyę gminną“ (por. Krytyka krytyki i literatury, wrzesień 1841, Poznań 1891, str. 19). Wyraźną, wreszcie, wskazówkę chronologiczną daje wystąpienie, przez usta Pamfila, przeciwko „muzie romantycznej,“ za którą „krzyże i mogiły samobójców,“ przeciwko owym „pisarzom w ierszy próżnych a dźwięcznych,“ przeciwko sentymentalno-patetycznym naśladowcom Mickiewicza, których poeta surowo apostrofował już w piątej pieśni Beniowskiego[1] i którym świeżo w Krytyce krytyki i literatury tak dotkliwą wymierzył chłostę.
Wszystkie te szczegóły, w połączeniu z przytoczonym wyżej listem do matki, pozwalają wnioskować z całą stanowczością, iż umieszczony przez Małeckiego na czele fragment cztero-scenowy powstał pod sam koniec roku 1841 lub nawet w początku 1842. Jednocześnie wyjaśniają one, czemu poeta, po napisaniu czterech scen, nagle urwał[2]. Była to jeszcze raz „mozajka“, gdzie poza
- ↑ ..... nie mieszajcie mi się tu, harfiarze,
Którym dziś klaska tłum! precz mowo smętna,
Co myślom własne odejmujesz twarze,
Dając im ciągłą łzę lub ciągłe tętna... - ↑ Sądzimy, iż nie napisał wówczas nic więcej. Pamfil zamyka wprawdzie „noc walpurgową“ słowami: „Chodź na scenę świata, poniosę cię na ramionach i rogami będę podrzucał,“ co właściwie kazałoby oczekiwać, między I a II fragmentem, całego jakiegoś aktu przynajmniej, a mianowicie — według retrospektywnego streszczenia w Parabazie — opowieści o tem, jak bohaterowi „ufność wyszła na hańbę. dworskie tryumfy