Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/582

Ta strona została przepisana.
SOFOS...569

czej zaczyna się przedstawiać, a listy do p. Bobrowej z 3 i 9 czerwca markują zupełnie wyraźnie równoległe etapy uczuć poety.
Ochłonięcie zupełne z tej zemsty miłosnej zbiega się co do czasu z coraz większem chyleniem się Słowackiego ku wyśmiewanym pierwotnie „mistycznym waryatom“ i „cudotwórcom“, które w lipcu w r. 1842 zakończyło się dwiema rozmowami z Towiańskim, uznaniem „jednej tylko, jednobramnej drogi ducha“ i słynnym wierszem: Tak mi Boże dopomóż. Na ten właśnie czas przypada drugi — krótszy jeszcze od poprzedniego — nawrót do faustycznych na tle Beniowskiego zamiarów, reprezentowany przez dwie pierwsze sceny fragmentu II-go. Że urywek ów powstał niezadługo po Nowej Dejanirze, gdy poecie jeszcze po myśli się błąkały jej sarkazmy i brutalności, świadczy choćby następujący wyrażeń paralelizm. „Duchowi memu dała w pysk i poszła“ — powiada Fantazy do Rzecznickiego. Pamfil, w rozmowie o wzejściu słońca (scena II), szerzej to wyrażenie rozfilozofywuje: „Trudno przewidzieć, gdzie wejdzie — dziwne ma gusta! Raz ledwom mu w złotą nie zamalował papę... Patrzysz zdziwiony? — Czy myślisz, że słońcu nie można dać w pysk? — Panteistycznie biorąc rzeczy, będzie to sacrilegium — ale jest rzeczą podobną“. — Cała znowu scena I nosi tak wybitnie apostolski charakter, że mogła się zrodzić tylko w chwili, gdy poeta już stanowczo przechylił się na stronę „nowych myśli.“ Oto, naprzód, wyraźna apostrofa Chrystusa:

„O Jeruzalem. Jeruzalem słowiańska: przychodzi godzina, że będziesz rozwaloną i rozbitą jak naczynie garncarza.
Dla czegoście wy mury nie szły na południe?.... Stałyście na miejscu jako morze bez fali, zasypiałyście jako trumny ołowiane: gdzie była praca i kuźnia nowych myśli, nie było was.

Przyszedłem w nocy cichej z matką moją, abym cię pożegnał idącą do mogiły; — przyjdę w noc piorunową, abym cię widział zmartwychwstającą i powitał.

Albowiem już nie tamta, która stoi nad potokiem Siloe w cieniu drzew oliwnych, ale ty jesteś Jerozolimą moją i grobem moim.“

Dopełnieniem tych słów brzmi głos z mogiły Wandy:

Skoczyłam do Wisły, cała w zbroi,
Kiedy biła godzina rozpaczy:
Dziś na grobie moim Chrystus stoi...

A gdy Marya, popierając błagalną prośbą, pyta syna, czy nie może dzieweczki podnieść z grobu, oto jaką pełną znaczenia słyszymy odpowiedź: