Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/585

Ta strona została przepisana.
572CHIMERA

1843). I obie parabazy wszakże pozostały niedokończone. Do Złotej Czaszki już poeta nie wrócił, w Beniowskim zaś zrzekł się osobistego apostrofowania i zastąpił liryczną zapowiedź ekspozycyą dramatyczną, która zresztą nie wyszła również poza dwie sceny: w Czarnym Zamku i na szczycie gór nad Morskiem okiem. Kiedy ta ostatnia powstała przeróbka, stwierdzić trudno z całą pewnością. Może gdzieś w pierwszej połowie r. 1844. Że jednak nie zaraz po parabazie, świadczy ton i styl w każdej z obu prób zupełnie inny: uroczysty, patetyczny w urywku lirycznym, — prosty, zwięzły, niekiedy rodzajowy w dyalogu z ks. Markiem.
Tak tedy, po czterykroć powracał poeta bezowocnie do dramatu o swoim ulubieńcu. Jakby klątwa jakaś wisiała nad imieniem i tematem Beniowskiego, ani poematu o nim nie skończył, ani żadnego z owych zagajeń dramatycznych, z któremi tak wysokie wiązał nadzieje. Ale nienadaremne były te wysiłki, bo — drogą tajemniczych przetworzeń wnętrznych, drogą cudownej ewolucyi twórczej — powstały z nich inne „pieśni,“ które „nie przeminą.“ Spieniona rzeka oktaw Beniowskiego przelała się w wielkie morze rapsodów Króla-Ducha[1], a z prób faustycznego dramatu wyłonił się ten jedyny w swoim rodzaju, niedokończony, nieopracowany ostatecznie, luźno nader związany w swych częściach, a mimo to nadarcydzielny utwór, który znamy pod nazwą Samuela Zborowskiego.




[Mimo wielkiego braku miejsca w ostatnim zeszycie, pragnęliśmy zapoznać czytelników Chimery bodaj z pierwszemi rozdziałami tej pracy. Sprawa ustalenia chronologii pism Słowackiego, wobec zapowiadanych nowych edycyj, wzbudzić powinna sama przez się pewne zainteresowanie; chcemy wierzyć, że nie wyczerpie go kronikarska strona bibliograficznego faktu. Próba wyczytania przybliżonej daty utworu z jego treści, wobec tak bujnej ewo-

  1. Por. Nieznane fragmenty i waryanty Beniowskiego. Gaz. lwowska 1902.