Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/600

Ta strona została przepisana.
W PAMIĘTNIKU587

I ileś zwał się tym lub owym w Czasie?..
Lub byłeś zwany imieniem twych dziadów, —
Widzisz — i ile? nabrałeś sam na się
Z tragedyi? tonu? stylu? lub przykładów?

Co raz, to z ciebie jako z drzazgi smolnej
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc, nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?

Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? — czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyament,
Wiekuistego zwycięztwa za ranie!..

Lecz — prawić o tem i prawić na dowód.
Ze byłem owdzie? — myśl sama udławia!
Jestem zmęczony... wolę jechać do wód,
Nie na wyjezdnem o Piekle się mawia.

Wolę wsiąść na koń z jakim drabem, który,
Prócz ze swoimi, nierad bywać z nikiém,
Historyi nie zna, ni architektury.
Milczy jak pomnik, będąc sam pomnikiem!

Na dwukrańcowe wolę ruszyć szlaki
Krajów i wieków, gdzie przestrzeń granicą,