tów piórkiem ludzi, z którymi się spotykał. Odrobina złośliwości, którą zaprawia opisy poszczególnych ludzi, jest nieszkodliwa i świadczy, że młody człowiek był wcale dowcipny. Hr. Gallenberg, intendent słynnego teatru „Kaerntnerthor“, był dla niego uprzejmy, zaś nakładca Haslinger traktował go życzliwie. Chopin przywiózł swoje wariacje na temat „La ci darem la mano“; okoliczności sprzyjały i rzeczy ułożyły się jeszcze lepiej, kiedy mu zaproponowano, aby dał koncert. Przezwyciężywszy łatwą do zrozumienia tremę debjutował w Wiedniu, w wymienionym już teatrze, 11 sierpnia 1929 r. i grał na fortepianie Steina swoje warjacje Op. 2. Krakowiak Rondo był wprawdzie również zapowiedziany, ponieważ jednak nuty okazały się nieczytelnemi, Chopin improwizował. Miał powodzenie, wywoływano go, a jego improwizacja na polski temat „Chmiel“ oraz na temat z „Białej Damy“ wywołała taki entuzjazm, że orkiestra zagrała mu „tusz“. Krytyka była życzliwa, a choć nie nadzwyczajnie podnoszono jego grę na fortepianie, chwalono jego styl, który uznano za oryginalny. — Tu krytycy poznali „lwi pazur“. — Jednakże jakaś pani oświadczyła, że „szkoda“, że on tak niepozornie wygląda. Doszło to do uszu Chopina i bardzo go zirytowało, bo właśnie na tym punkcie był chorobliwie wrażliwy; skryty, jak większość Polaków, nie dał jednak nic poznać po sobie.
Ośmielony zwycięstwem dał Chopin w tej samej sali drugi koncert, na którym grał Krakowiaka. Dzienniki i pisma perjodyczne omawiały jego talent kompozytorski. — „Gra bardzo spokojnie, bez tego śmiałego rozmachu, którym artysta różni się od dyletanta“ — pisano w jednej krytyce. „Wadą jego jest, że nie uważa na akcent przy rozpoczynaniu frazy
Strona:Chopin- człowiek i artysta.djvu/030
Ta strona została uwierzytelniona.