podkopała i tak już słabe zdrowia Chopina. Ale dlaczegoż tak nie miało być? Wszakże nawet zwierzęta umierają na serce, a ten wrażliwy syn Polski, pozbawiony naraz wielkiej życzliwości, domu i opieki, mógł śmiało umrzeć z bólu serca, jak twierdzi de Lenz. Odnośnie do tego wszystkiego krąży też druga wersja, twierdząca, iż pani George Sand była zazdrosna o przyjaciół Chopina — ale to oczywiście zupełnie nie wytrzymuje krytyki.
Angielski krytyk teatralny A. B. Walkley mówiąc, że najchętniej chciałby żyć w epoce Balzaca w Paryżu, pisze dalej w zajmującym tonie:
— Można było wówczas mieć szczęście poznać panią George Sand u szczytu jej karjery miłosnej. Co się mnie tyczy to wolałbym się spotkać z nią niż z Ponckim Piłatem. Ludzie, którzy z nią w późniejszym wieku obcowali — Flaubert, Gautier, bracia Goncourts — pozostawili nam bogate wspomnienia, opisujące jej dziwny wygląd, jej nałóg bezustannego palenia, wreszcie jej szalony tryb życia w Nohant. W owych czasach jednak był to już wygasły wulkan. Znacznie więcej zajmująca musiała być w czasie swej aktywności. O swych wybrykach młodzieńczych — czasy Musseta i Pagello — opowiada nam sama w „Elle et Lui“, a jeszcze więcej opowiadają nam o nich listy ogłoszone w „Revue de Paris“. Mojem zdaniem najbardziej zajmującym rozdziałem z tej części jej historji jest romans z Chopinem, obejmujący całych dziesięć lat, mianowicie lata czterdzieste. Coś niecoś z tego okresu, rozumie się pod własnym kątem widzenia, podała nam w swej książce „Lucrezia Floriani“ (1847), albowiem jedną z najcharakterystyczniejszych właściwości George Sand jest to, że swych kochanków zamieniała w arkusze druku. Mieszanina namiętności
Strona:Chopin- człowiek i artysta.djvu/067
Ta strona została uwierzytelniona.