podobała nasza zabawa, na drugi raz z chęcią przyjdziecie... Prawda?
DZIECI. O, zawsze! zawsze!
P. BOLESŁAW. Pójdę zobaczyć, co robi Kazio?
LOLUŚ. Patrzy pewnie rozmarzony na składzik...
ZOSIA. Pewnie... Wyobraża sobie, że tam siedzi zaczarowana królewna...
LOLUŚ. I czeka na niego — swego królewicza...
ZYGMUŚ. Że smok jej pilnuje...
ZOSIA. Straszny Ciekawski!
P. BOLESŁAW (wchodzi). Kazia niema w pokoju, widocznie już nie chory... cieszę się bardzo, bom był nawet doprawdy niespokojny... Mógł się zaziębić na tej zabawie w piłkę...
LOLUŚ. Albo wypatrując przy otwartem oknie, kto wchodzi do składzika...
P. BOLESAŁW. Ach! ty dokuczniku! (patrzy na zegarek). Ale czas już na kolację! A to myśmy dobre półtora godziny spędzili na zabawie... Trzeba
Strona:Ciekawość ukarana.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —