wołać Kazia i ruszajmy (woła) Kaziu! Kaziu! na kolację!
MARCYSIA (która wyszła już wpierw). Proszę na kolację! Pani już przy stole, a pan jedzie już z pola!
P. BOLESŁAW. A to kłopot z tym Kaziem! Zawsze trzeba go szukać... na lekcję, na obiad, na kolację... A nim tylko zawsze ambaras!
MARCYSlA. A świeże kartofelki, młodziutkie, jak się patrzy, stygną...
DZIECI (biegają wołając). Kaziu! Kaziek!
P. BOLESŁAW. Walek! Klimek! Józiek! biegajcie na podwórze i za podwórze i szukajcie Kazia... Doprawdy, warto, żeby wdał się w to ojciec. A my chodźmy na kolację.
(Zdala słychać wołania, potem cisza.
W tym samym pokoju może być przedzielony firanką pokój stołowy, żeby sceny nie zmieniać. Przy stole siedzą wszyscy prócz Kazia i matki, która go szuka).
P. BOLESŁAW. Jeść nie mogę, bo-
Strona:Ciekawość ukarana.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —