Strona:Cyd.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz nie sądź, bym przez miłość i czułość ku tobie,
jak tchórz, żałował spełnionego dzieła.
Gniew działa nazbyt szybko, ojciec mój cześć traci;
któż więc, jeżeli nie ja, odwetem zapłaci?
Zbrodnię uważać muszę, za czyn mój zasługi.
Gdybym nie był dopełnił, zabiłbym raz drugi.

SZIMENA
Moja nieszczęsna miłość i czułość ku tobie,

nie pozwoli mnie podłej szukać dla cię kary.
Skrzywdziłeś mnie, zyskując honor w mej żałobie.
Mam więc twej śmierci wołać, równej żądna miary?
Żegnaj mi, mścić się muszę, obowiązek srogi!
A jednak, mimo krzywdę, ty mnie jesteś drogi;
Co przeciw tobie pocznę, chcę by los to zwalił;
chcę, by mimo pościgu Bóg ciebie ocalił.

DON RODRYGO
Miłości! działasz cuda!


SZIMENA
O nędzo straszliwa!


DON RODRYGO
Tak nas przygnębia ojców waśń niepowściągliwa.

Któżby śmiał był pomyśleć?!

SZIMENA
Któżby śmiał był wierzyć?!


DON RODRYGO
Bodajżem nie znał życia.