Strona:Cyd.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.


SCENA 1.
SZIMENA, ELWIRA.

SZIMENA
Elwiro, czyli to może

pogłoski, wrzawa fałszywa,
że się Rodrygo znów sławą
wybawcy Ojczyzny okrywa?
Dłoń, co mi ojca wzięła
Ojczyzny zbawicielką?
Okrył się mówisz sławą?

ELWIRA
I jeszcze jaką wielką!

Maurowie przed nim pierzchli w lot;
on łamie ich jak młot,
że precz musieli zbiedz.
Trzy godzin ledwo walka trwa,
on już zwycięzki precz ich gna.
W niewolę bierze królów dwóch.
Rozbija wszystko w puch.

SZIMENA
I cóż, że Maurów ściga precz,

gdy ojca zabił ten sam miecz.