Strona:Cyd.djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.


SCENA 1.
DON RODRYGO, SZIMENA.

DON RODRYGO
Przyszedłem, by Cię żegnać.


SZIMENA
Żegnać?


DON RODRYGO
Po śmierć idę.

Szukam w tej walce zgonu, spragnionego zdawna.

SZIMENA
Zgonu szukasz? Nie walka więc, rzeź raczej jawna.

Bo nie uwierzę nigdy, by Sanszo się łudził,
aby nagłem wyzwaniem lęk był w tobie wzbudził.

DON RODRYGO
Don Sanszo, czy kto inny: walczy w twej obronie.

Wszak żądałaś mej śmierci; jak mam życia bronić?
Niech Sanszo mnie zwycięża, niech miecz grzęźnie w łonie:
dziś mnie raczej za śmiercią — nie za laurem gonić!