sama się własną trwożę wolą:
w rozsterce, wciąż w rozsterce.
O Boże, Boże, mocny, Boże, —
wola zabija serce!
W tej chwili walka tam się waży;
straszliwe te zaloty:
Jeden co przydan mnie do straży,
zaś drugi serca pan i duszy
i sprawca mej sromoty.
Jeżeli walka się powiedzie,
mych łez popłyną, zdroje.
Jeżeli zginie mój kochanek,
los złamie szczęście moje.
Pośrodku dwu przepaści stoję,
myśl błądzi nieprzytomnie.
Dwaj zalotnicy, walczą o mnie.
Los łamie szczęście moje.
O Boże, Boże, mocny Boże!
W rozsterce, wciąż w rozsterce,
próżno się lękam, próżno trwożę,
wola zabija serce.
nadzieję jednak wnosi.
Wyniku walki nie zgaduję,
lecz wiem, co rozkaz króla głosi.
Rodrygo tobie się dostanie;
lub ojciec pomstę zyska.
Przyznaję, że się sprawa plącze,
nie widzę szczęścia zblizka;