Strona:Cyklista na wycieczkach. Lwów-Gdańsk.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Po tem mimowolnem zboczeniu wracam do dalszej historji dnia dzisiejszego. Z Hohensteinu przez most w Tczewie, znany nam już z podróży do Gdańska, dojechaliśmy do Malborga (Marienburg) i zwiedzili dokładnie dawny zamek krzyżacki, utrzymany w dobrym porządku. Odwieczny ten zabytek budownictwa czyni niezmierne wrażenie, a położony tuż nad Nakłem przedstawia się imponująco, i głęboko wbija się w pamięć. Drugi klucznik, który nas oprowadzał, niby polak, Mieszkowski, wyrażał się takim językiem, że po kilku słowach prosiłem, aby objaśniał nas po niemiecku, bo go nic zrozumieć nie mogłem. Takich „polaków“ spotyka się tu pełno, a jeśli jeszcze oni, starzy, jako tako po polsku mówią, dzieci już przerobiły się na zupełnych niemców. Sprawia to szkoła, ta straszna pruska szkoła, która jest konsekwentna, jak cały ich system; konsekwentniejsza, niż pan ogrod-