Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —
Księżniczka, nie wiedząc zupełnie o cudownej własności owej czapki, porwała mu ją z rąk i kładąc na głowę zawołała:
— Ach! jakżebym pragnęła być teraz w pałacu mego kochanego ojca i oddychać świeżem powietrzem Włoch!
Zaledwie to wymówiła, znikła z przed oczu stojącego u ławki Feliksa, pogrążając tego ostatniego w rozpaczy. Nie miał już teraz ani sakiewki, ani czapeczki, ani swojej księżniczki. Nie wiedząc co począć, zaczął spacerować po ogrodzie, namyślając się, jakby to wszystko otrzymać z powrotem. A że dręczyło go pragnienie, urwał z jednego z drzew śliczne soczyste jabłuszko i począł zajadać z apetytem. Ale zaledwie spożył połowę, dwa rogi olbrzymie wyrosły mu momentalnie u czoła i ciężarem swoim tłoczyły go do ziemi.