Strona:Czarodziejski okręt.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.
—   20   —

Garstka rycerzy, która miała napaść na chłopca uciekła z powrotem do domu, przypisując to dziwne zjawisko padania niewiedzieć skąd kamieni, jakiejś czarodziejskiej sztuce.
Oswobodzeni od napaści niewdzięcznych ludzi, wyruszyli wraz z skarbami do swej krainy, pewni, że nikt ich prześladować nie będzie.
Pędzili bardzo szybko, ciesząc się, że zobaczą swą ukochanę ojczyznę, że uradują serca swych blizkich, z którymi się już tak dawno rozstali.
Wokoło nich rozlegały się cudne śpiewy ptaków, brzęczenia owadów i roznosiła się woń leśnych konwalji i amarantowych goździków...
Dużą, zajmującą spory kawał lasu polankę zarastały maki i klekocące dzwonki. Jeden z nich, wraz z gałęzią liści uczepił się czarodziejskiego okrętu