unieść w górę cały dobytek i pozbawić niezliczonych skarbów...
Ale celny myśliwy, powstrzymał tych, co wraz z chłopcem chcieli sprobować siły i odpędzić strzałami olbrzyma.
Wziął się na inny sposób. Pozwolił Gromowi unieść nad ziemię okręt, a gdy zdobywca cieszył się, że posiadać będzie tak wspaniałe skarby, myśliwy wraz z towarzyszami całą siłą pchnęli okręt z powrotem na ziemię i przygnietli ciężarem złota straszliwego wielkoluda.
Rozległ się ryk straszny zgniecionego olbrzyma, tak doniosły, że zadrżała murawa, zatrzęsły się drzewa a strwożone ptactwo z piskiem niebywałym kryć się wśród konarów drzew poczęło.
Ryk ten zamilkł po kilku minutach, echo tylko rozniosło po całym lesie i okolicy okrzyk radosny: — Niema już Groma! zgnieciony przez okręt nie żyje!
Gromada olbrzymów widząc leżącego
Strona:Czarodziejski okręt.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.
— 23 —