Aby drogę śpiewem skrócić, zaczął chłopiec sobie nucić, śpiewał pięknie i wesoło, z wtórem ptactwa naokoło...
Naraz stanął starzec srogi, wyraz twarzy przybrał błogi i rzekł słodko do dzieciny:
— Mój chłopaczku, mój jedyny... odkąd dźwigam te ciężary, widzisz przecie, żem już stary, nie słyszałem jeszcze przecie, na tym smutnym tutaj świecie, aby chłopiec tak wesoło, śpiewał sobie z ptactwem wkoło...
I to chłopiec, co ciężary dźwiga jakby jaki stary...
Dokąd teraz, biedne dziecię, będziesz tułać się po świecie? Pójdź do mojej starej chaty, tam dobytek niebogaty, ale kącik znajdziesz sobie, gdzie posłanie zrobię tobie... Albo może w tej chatynce, co tu stoi przy ścieżynce, spoczniesz sobie w tę noc ciemną?... Powiedz, chłopcze. Idziesz ze mną?
Strona:Czarodziejskie skrzypce.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —