dama i jak oni przędzie sama... Obok przędą jej dziewczęta, ani jedna uśmiechnięta... wszystkie czarno przyodziane, zasmucone i stroskane...
Co się chłopiec z słówkiem zwróci, każdy złością go obrzuci, każdy mówi: — Szczęściem praca... — każdy woła: — Idź ladaco!...
A więc wyszedł znów w dolinę... Patrzy, widzi żołnierzynę... Stoi sobie, fajkę pali, szabla z boku z lśniącej stali...
— O, żołnierzu mój kochany, czemu kraj ten tak stroskany, czemu tylko praca wszędzie, czemu każdy szyje, przędzie? Ani śpiewu, ani głosu, nie zazdroszczę ich tu losu!...
— A z jakiegoż to ty kraju? że nic nie wiesz o zwyczaju, jaki tutaj zapanował... gdzieżeś dotąd się tak chował?...
— Przyszłem, panie, tu zdaleka... w moim kraju wielka rzeka, wielkie lasy,
Strona:Czarodziejskie skrzypce.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —