które, złączywszy się wszystkie razem, mkną szparko. Wówczas woda znosi stogi siana, a niezżęta jeszcze trawa, zalana do samych wierzchołków, zgięta przez fale potoku, kładzie się na ziemię. Sianokos wtedy bywa najmozolniejszy. Dlatego, gdy wiosenne wylewy opadają i nastaje ciepła pogoda, wieśniacy jeszcze przed św. Janem rozpoczynają sianokos.
O wczesnym poranku, gdy słońce oświetli pierwszymi promieniami wierzchołki boru, a rosa pada na ziemię, ptaki zaś swe pieśni poranne zawodzą, kosiarze stają rzędem i nucą swoją pieśń. Echo jej rozlega się na drugiej stronie rzeki, aż do wsi płyną miłe dźwięki. Jeszcze jedni nie skończyli swej pieśni, a już inni rozpoczynają. Gdzieindziej dzwonią kosy. Od ziemi powstaje szum, wznosi się razem z białym tumanem wzwyż, zlewa się z pieśnią skowronka i ginie, płynąc w dal — aż pod niebiosa.
Kukułka wesoło kukała w borze i nagle urwała. W głębokiej zatoce wyskoczył ponad wodę szczupak. Ze śniadaniem przybyły dziewczyny, szykując się do roboty. Gospodarze wybrali się z końmi i wozami na łąki; wieźli gałęzie do wyciągania siana, deski z domu, aby je rozkładać w tych miejscach, gdzie nie mogli wejść, drzwi i bale do urzędzania mostów; kła-
Strona:Czerwony kogut.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.
— 134 —