Spokojny, łagodny podjeżdża do podróżnego i dławionym z bólu głosem, cicho pyta:
— Człowieku dobry, czy nie widziałeś mojej Jagusi?...
Podróżny stoi przed nim niemy. Jan pyta. Głos Jana drży, skarży się, jęczy, niby gwałtownie zerwana struna...
Jan pyta. Podróżny żegna się nerwowo i ogląda przerażony.
I tak pytając odprowadza Jan podróżnego aż do bramy Monikuńskiej. Tutaj Siwek Jana staje...
I po raz ostatni zwraca się Jan łzami dławionym głosem do podróżnego:
— Człowieku dobry, czy nie widziałeś mojej Jagusi?...
Niema odpowiedzi...
Długo tak stoją Siwek i Jan pod bramą Monikuń. Z ich szafirowo świecących się oczu padają srebrne łzy bólu-tęsknoty, padają na ziemię i mieszają się ze łzami matki-ziemi... Drżące usta powtarzają w kółko to samo pytanie...
Choć już pytania nikt nie słyszy — on pyta... pyta siebie samego, Siwka, burzy zimowej, jesiennej mgły... pyta czarującej nocy letniej... pyta ziemi, księżyca, wichru, dżdżu, nieba — a wszystko... wszystko milczy...
Strona:Czerwony kogut.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.
— 152 —