Już rok się kończy, jak dziecko mieszka u mnie. Przywieźli drobne, chorowite stworzonko to, liczące może trzy, może cztery lata.
Żółte, wyschłe, z odstającemi łopatkami i pochyloną naprzód główką, porosłą szarymi, zmiętoszonymi włosami.
Takie trzymanie głowy i łopatek u starców jest rzeczą zwykłą. Długi szereg lat — to ciężkie i bolesne brzemię, które pochyla nawet najmocniejsze karki, a słabość starca nakazuje i głowę nosić ostrożnie. Lecz czasami trzymają się tak młodzi i silni stosunkowo ludzie. Jest to najlepszym dowodem, że los ich nie szczędził, że nieraz pod ślepymi razami jakiejś siły wypadało im karku i głowy ugiąć, chociaż te najczulsze miejsca, w których życie skupia się, pozostały nietknięte. Postawę taką widzimy u często bitych dzieci i psów.
U przywiezionego chłopaka można było nadto zauważyć wiele właściwości, które przy-