życie wciąż, codzień mówiło jej, że istnieje podział niższego stanu: na gospodarzy i najmitów — białej i czarnej kości chłopów.
Zrządzeniem losu była ona z rodu »białych«, Klimka zaś — z rodu »czarnych«. Samo życie jednak nie tworzyło tego rozróżnienia, tylko długoletnia rolnika-właściciela tradycya, zawarta w swej skorupie, materyalnie lepiej ubezpieczona i cudzą pracą swój dostatek zdobywająca, oderwała się od niemajętnych i stworzyła swojską, chłopską arystokracyę, która z biegiem czasu zaraziła się szlacheckimi przesądami. Nikt tej tradycyi nie szczepił, nikt jej podtrzymywaniem nie zajmował się: ona sama z siebie dobywała swą żywotność i wytrwałość i instynktownie oddziaływała na życie. Najważniejszem źródłem jej wytrwałości był materyalny dostatek, cudzemi rękoma zdobyty.
I we krwi i w pojęciach Magdzi pulsowała owa chłopska tradycya, tylko objawiała się ona w wyjątkowych zdarzeniach życiowych. W stosunku z Klimką dziewczyna niebacznie zdradziła się i zauważyła, jak Klimka na nią patrzał i zdumiewał się. Aby zatrzeć wrażenie, przemówiła:
— Pobijecie się!... ojciec mocniejszy, pobije
Strona:Czerwony kogut.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —