Strona:Czerwony kogut.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.
—   16   —

robeczek, goły, ni domu, ni rodziny... Ponieważ ty mnie podobasz się i dobra dla mnie jesteś, to muszę ci otwarcie powiedzieć: porzuć ty te głupstwa i nie unikaj tej młodzieży, z której grona ojciec tobie męża wybiera... Ze mną i tak dobrego nic nie zaznasz, a biedy i kłopotów i bez tego dosyć... — Wstał, pocałował szlochającą Magdzię w policzek i poszedł ku stajni mocnymi, powolnymi krokami.


II.

— Poco zamknąłeś źrebaka w stajni, gawronie jeden! — wołał Matas na wiodącego zaprzężone konie w pole, tuż za odrynami, aby bronować.
— Boję się, żeby, skacząc naokoło, nie wpadł na bronę i nie skaleczył się — spokojnym głosem objaśnił Klimka.
— Tak... a źrebak będzie się głodził w stajni... Możesz go w polu dopatrzyć — sprzeczał się Matas.
— Poco ma się głodzić — odpowiedział, nie zmieniając tonu, Klimka — pobronuję i wypuszczę go ze stajni, aby podjadł.
— A jakże!... Wypuszczę... bez potrzeby