zajmuje się swoją powierzchownością. Ręce ma takie ładne i wypieszczone, że rzadko można i u nas podobne spotkać — słowem, absolutny kontrast ze swoją córką. Do gospodarstwa nie wtrąca się: zdała wszystko na pannę Zofię; sama zajmuje się mieszkaniem, kwiatami, gra nieźle i ładnie śpiewa. Wsi nie lubi i mieszka tutaj tylko z konieczności. Pan Widmant, zwyczajny typ starej daty obywatela, gospodarza i myśliwego, nie widzący nic poza swoją ziemią i znajdujący największe i jedyne zadowolenie w polowaniu.
A panna? Ach, przyjacielu, »syrena« w królestwie swoich błot daleko, daleko ładniej wygląda! Przybiegła z ogrodu w dziwnem ubraniu (niby to staro-litewski kostyum): zielona kraciasta sukienka z domowej tkaniny, biała koszula z bardzo szerokimi rękawami, czarny stanik i biało-czerwony fartuszek; na szyi sznur paciorków z bursztynu. Przybiegła z zatkniętymi za pasem kluczami, cała różowa od ruchu, w aureoli krnąbrnych włosów, splecionych w wianek naokoło głowy — i taka była ładna w tem swojem oryginalnem ubraniu, taka inna, niż wszystkie, taka niezwykła, że odrazu pomyślałem: »Ach, jak dobrze zrobiłem, że przyjechałem!«
Wyraziła mi swoją radość, że nareszcie po-
Strona:Czerwony kogut.djvu/228
Ta strona została uwierzytelniona.
— 222 —